Po 15 latach wraca Commodore 64. Wraca i to w jakim stylu! Przy pierwszym spojrzeniu można odnieść wrażenie, że firma Commodore USA odkryła jakiś zapomniany magazyn pełen starych C64 i po miesiącach czyszczenia z kurzu wystawia stare kultowe komputery jako nowość.
Ale w rzeczywistości, poza pedantyczną wręcz dbałością o możliwie najwierniejsze oddanie wyglądu starego dobrego C64, znajdziemy całkiem współczesny pecet. W oldschool'owym opakowaniu pracuje dwurdzeniowy Intel Atom D525, 2 gigabajty RAM-u (rozszerzalne nawet do 4), grafika NVIDIA ION z 512 MB pamięci i obsługą DiretX 10 oraz sześciokanałowa karta dźwiękowa, sieciówka i WiFi. Możesz działać na systemie operacyjnym Workbench 5 od Commodore albo zainstalować sobie na przykład Windows 7.
Jest oczywiście pełen zestaw współczesnych złącz, jak USB 2.0, HDMI, DVI-D i RJ45, ale podłączysz też (o ile uchroniłeś ją jakimś cudem przed wyrzuceniem) starą mysz na PS/2. Po prawej stronie zamontowano czytnik kart pamięci, zaś po lewej nagrywarkę DVD-RW (opcjonalnie można zamówić napęd Blu-ray).
Całe przedsięwzięcie nie miałoby większego sensu gdyby nostalgicznie usposobieni nabywcy nie mogli wracać wehikułem czasu C64 do swojej 8-bitowej młodości. Dlatego wystarczy po uruchomieniu wybrać ikonę C64, by uruchomić emulator i grać jak to się drzewiej grywało.

Commodore 64 kiedyś



Commodore 64 dzisiaj
|